środa, 18 czerwca 2014

13. A CLASSIC MISTAKE

Sobota, 9 listopada

CHRISTINE'S P.O.V

Zgodziłam się spotkać z Gabrielem tego dnia, podczas którego wieczorem miałam się spotkać z Elliottem. Zasadniczo nie mogłam się tego doczekać, ale Jason to zepsuł. Wiedziałam jednak, że to nie była do końca jego wina. Dlaczego nie mógł tak po prostu mnie nienawidzić?
Wtedy nie musiałabym o nim myśleć. Ale nie chciałam, żeby mnie nienawidził. Był trochę niecodzienny, ale było w nim coś bardzo wyjątkowego.
Usiadłam naprzeciw lustra i rozpuściłam włosy, ciągnąc za gumkę, która przez całą noc utrzymywała je splecione w warkocz.
To już dzisiaj spotkanie z Elliottem... A on nadal nie chciał powiedzieć gdzie mnie zabierał.
Jego rodzice byli całkiem bogaci, ale oszczędni. Może więc chciał zaprosić mnie do Le Bon?

Tylko dlatego, że miałam iść do Gabriela, ubrałam czarne jeansowe rurki i burgundowy sweter. Gdyby nie to, pewnie chodziłabym w dresie i luźnym T-shircie z okazji soboty.
Kiedy już związałam włosy w koczka, poszłam na przedpokój w poszukiwaniu kurtki. Była już piętnasta, a Gabriel obiecał, że przyjedzie po mnie za kilka minut.
- Wychodzę - krzyknęłam, ubierając Uggi.
- A dokąd to? - zapytała zdezorientowana mama.
Przewróciłam oczami, upewniając się najpierw, że tego nie zobaczy.
- Idę do Gabriela, pomóc mu w nauce - mruknęłam, szarpiąc się z zamkiem kurtki.
- Ale później idziesz z Elliottemm tak?
Stanęła w przedpokoju, patrząc na mnie uważnie.
- Tak, ale nie szybciej, niż wieczorem - odparłam, naciskając na klamkę.
Mama westchnęła.
- Co jest?
- Tęsknimy za tobą w domu! Prawie w ogóle cię tu nie ma... - uśmiechnęła się do mnie smutno.
Wiedziałam, że mama nie ma nic złego na myśli, ale jednocześnie czułam, że chce, bym poczuła się winna.
- Może dlatego, że mam siedemnaście lat - zaśmiałam się, potrząsając głową. - Do później, mamuś.
- Pa, Christine. Pozdrów ode mnie Gabriela - uściskała mnie na pożegnanie.
Tak, jak obiecał, Gabriel już czekał. Poprosiłam go, by zatrzymał się kilka domów dalej, żeby nie kusić losu.
- Cześć Christy - przywitał się, kiedy usiadłam za nim na motocyklu.
Jechaliśmy do niego tą samą drogą, co zwykle - przez Las Północno - Wschodni, a potem w nieznanym kierunku do jego domu. Znajdował się on w północnej części Stradford.
Zatrzymaliśmy się na znajomym, żwirowym podjeździe pod olbrzymią willą.
Weszłam po schodkach i otworzyłam drzwi wejściowe. Znajomy męski zapach uderzył moje nozdrza, razem z aromatem dymu i spalonych ciast.
- Geronimo, mówiłem ci, żebyś zaczekał aż wrócę! - Gabriel westchnął zrezygnowany, zamykając za nami drzwi.
- Uspokój się, chciałem spróbować... O, cześć Christine - przywitał się Geronimo, wychodząc z kuchni.
- Pieczesz ciasta? - zachichotałam, stając na palcach, żeby zajrzeć do kuchni.
- Nie patrz! To niespodzianka - Geronimo puścił mi oczko.
- O ty kretynie - Gabriel zaśmiał się, potrząsając głową.
- Nawet nie mogę piec w spokoju, co za idiotyzm... - wymamrotał urażony, nim wrócił do kuchni.
Gabriel i ja usiedliśmy w dużym pokoju, żeby zabrać się za jego zadanie domowe z angielskiego. I chociaż był ode mnie rok starszy, to nie znał tylu podstawowych pojęć i zagadnień. Kiedy pierwszy raz poprosił mnie o pomoc byłam trochę przestraszona, przecież nie byłam aż tak mądra... Okazało się jednak, że pomaganie mu nie było wcale takie trudne.
Po mniej więcej godzinie spędzonej na czytaniu, nauce i rozmowie, dobiegł nas dźwięk tupania na schodach.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam, że to Dakota. Jego oczy były zaczerwienione.
- To był najlepszy prezent! - wykrzyknął i roześmiał się, biegnąc do kuchni, aby podzielić się radością z Geronimo. Byłam trochę przestraszona, ale nie mogłam się nie roześmiać.
- Idiota - westchnął Gabriel, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Jest naćpany? - wypowiedziałam te słowa, nim w ogóle zdążyłam pomyśleć. To było zupełnie nie w moim stylu.
- Zawsze jest naćpany - chłopak zaśmiał się, jednocześnie nieznacznie się krzywiąc.
- Christine, wyświadczysz mi przysługę?
- Zależy jaką - odpowiedziałam, puszczając mu oczko.
- Pójdziesz do mojego pokoju i weźmiesz książkę z niebieską okładką? Książka z poezją, prooooszę - powiedział, posyłając mi uśmiech godny reklamy pasty do zębów.
Zaśmiałam się i skinęłam głową.
Wstałam z kanapy i poszłam na górę. Czułam, jakbym już całkiem nieźle znała ten dom, tak mi się przynajmniej wydawało.
Kiedy znalazłam książkę, wzięłam ją i wyszłam z pokoju. Zamknęłam drzwi, chociaż Gabriel zwykle pozostawiał je otwarte.
Zamarłam, kiedy ktoś owinął mnie ramionami i przyciągnął do siebie.
- Cześć, balerino - niski głos Jasona zabrzmiał tuż za mną.
- Hej - odparłam radośnie, odwracając się twarzą do niego.
- Przygotowujesz się do tego występu? - powiedział, łapiąc mnie za rękę i obracając mnie wokół własnej osi.
- Tak, ćwiczymy całymi dniami - uśmiechnęłam się pewnie, ściskając jego dłoń.
- "Jak kochać”? Czemu to czytasz? – Jason wybuchnął śmiechem na widok książki, którą trzymałam w ramionach. Nie zauważyłam wcześniej tytułu, więc zawstydzona schowałam ją za plecami.
- Praca domowa Gabriela – westchnęłam, spuszczając wzrok.
Odwróciłam się w stronę schodów z zamiarem zejścia; w końcu Gabriel wciąż na mnie czekał.
- Ej! – Jason jęknął niezadowolony, łapiąc mnie za rękę. – Co z moim buziakiem?
Zamarłam, czując jednocześnie, jak całe ciało pokrywa się gęsią skórką.
- Twoim czym? – wyszeptałam, chociaż doskonale wiedziałam co powiedział.
- Moim buziakiem – powiedział niecierpliwie, rozglądając się na boki w celu sprawdzenia, czy nikogo nie było w pobliżu.
- Twój buziak? Wydaje ci się, że to koncert życzeń? Na coś takiego trzeba zasłużyć – zachichotałam, unosząc brew.
- A jak mam to zrobić? – syknął, brzmiąc całkiem… desperacko.
- Na przykład możesz mi powiedzieć coś miłego – uśmiechnęłam się, opierając się o drzwi do pokoju Gabriela.
- I co będzie potem? – westchnął, wywracając oczami.
- Przykro mi – powiedziałam, odwracając się do niego tyłem. – Twój czas się skończył – zaśmiałam się, stawiając stopę na ostatnim stopniu.
- Okej, okej – wymamrotał Jason, przyciągając mnie do siebie.
- Lubię… twoje oczy – powiedział, brzmiąc trochę ponuro. Ze wszystkich sił starałam się nie roześmiać. Jason rozglądał się nerwowo, jakby właśnie przekazał mi jakąś ważną i niebezpieczną wiadomość.
- Co ci się w nich podoba? – wiedziałam, że przeginam, ale widok zawstydzonego chłopaka sprawiał, że nie mogłam się powstrzymać.
- Kurwa, Christine, wiesz, że nie umiem wymyślać komplementów – warknął z irytacją.
- Spróbuj…
Przerwałam, widząc jego spojrzenie.
- Masz najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziałem! – warknął znów, przygryzając dolną wargę.
I chociaż jego komplement brzmiał jak miłe słówko pięciolatka wypowiedziane pod adresem koleżanki z przedszkola, to były wyjątkowe słowa. Naprawdę się postarał, dla mnie.
- Dobry chłopiec – wyszeptałam, przyciągając go bliżej siebie. Przycisnęłam usta do jego policzka, a on westchnął głęboko.
Cofnęłam się, oblizując usta. Odwróciłam się do niego plecami i zeszłam, wciąż czując jego spojrzenie na sobie.
Z westchnieniem opadłam na kanapę, tuż obok Gabriela, po czym wręczyłam mu książkę.
Trzy sekundy później Dakota wbiegł do pokoju.
- Mamy więcej zielska w piwnicy?! – wyszeptał gorączkowo, prawdopodobnie nie chcąc, bym go usłyszała, ale niestety doskonale wiedziałam co powiedział.
Gabriel wywrócił oczami.
- Nie, nie mamy. Jason i Calvin spalili wszystko wczoraj – mruknął, zapisując coś na kartce, którą trzymał przed sobą.
- Kurwa! – Dakota wrzasnął, kładąc się na kanapie obok nas.
Chwilę później do pokoju wszedł Jason, po czym spojrzał na nas wszystkich.
- Gdzie jest Calvin? – powiedział chłodno, siadając na fotelu.
- Nie wiem, może wyszedł – odparł cicho Gabriel.
A skoro mowa o wychodzeniu… Która była godzina?! Elliott miał po mnie przyjechać o 18!
- Gabriel, która godzina? – zapytałam.
- Jest… - wymamrotał, wyciągając telefon z kieszeni. – 16:45.
- Cholera, muszę iść! – wykrzyknęłam, gwałtownie wstając.
- Dokąd idziesz? – zapytał zaskoczony Gabriel.
Odwróciłam się; wszyscy na mnie patrzyli.
- Wychodzę na kolację – powiedziałam cicho, spuszczając wzrok na podłogę.
- Po południu? – zapytał Dakota, unosząc pytająco brew.
- Nie, ale muszę iść do domu i się przygotować, no wiecie... – powiedziałam, spoglądając na niego.
- Z kim idziesz?
Zamarłam. To pytanie zadał nie kto inny, tylko Jason.
- Ehm…
Byłam bardzo bliska tego, żeby skłamać. Żeby powiedzieć, że idę z dziewczynami… Ale i tak by się dowiedzieli. Tego akurat byłam pewna. Może jednak warto spróbować..? Nie, nie byłam w stanie tego zrobić. Nie po tym, jacy byli dla mnie mili.
- Z kolegą – odpowiedziałam szybko. To akurat nie było kłamstwem. Elliott był moim kolegą, i to bardzo dobrym.
- Jakim kolegą? – kontynuował Jason. Czułam się jak na przesłuchaniu. Nie mogli przestać?
- Elliott Thomson – odpowiedziałam z irytacją. Czy kogokolwiek to chociaż obchodziło?
W pomieszczeniu było zupełnie cicho. Gdybym wcześniej znała konsekwencje słów, które właśnie wypowiedziałam, prawdopodobnie nie otwierałabym ust.
Dakota i Gabriel patrzyli wyczekująco na Jasona; ten z kolei nie odrywał wzroku ode mnie.
- Co to ma być, do kurwy nędzy? – parsknął, sprawiając, że czułam się winna.
- Chłopak z mojej klasy – odparłam, patrząc na niego.
- Elliott Thomson, Elliott Thomson… To nie ten kujon? – Dakota zachichotał, patrząc na Gabriela, który z kolei ze wszystkich sił starał się powstrzymać od śmiechu.
- Dlaczego, kurwa, ty z nim gdziekolwiek idziesz? – kontynuował Jason.
- Jason, daj sobie spokój, zostałeś zastąpiony jakimś jebanym kujonem! – śmiech Dakoty przybrał histeryczny ton.
- Zamknij się, jebany cwelu – warknął Jason, uciszając tym samym Dakotę.
- Uspokój się, Jason – Gabriel syknął na tyle przekonująco, że nawet ja się zlękłam. Przy okazji złapał za rękę Jasona.
- Mówiłem ci, że nie można jej ufać!
Głos Jasona dopadł mnie i zawładnął moimi myślami. Czułam, jakby ktoś mnie uderzył, a przecież nikt się nawet nie ruszył w moim kierunku. Stałam sparaliżowana i słuchałam wszystkiego, co działo się tuż przede mną.
- O czym ty mówisz? – powiedział Gabriel.
- Ona powie wszystkim o nas i o tym, co robimy! – odkrzyknął Jason, popychając Gabriela.
- Tego nie wiesz – odparł niewzruszenie Gabriel, patrząc w moją stronę.
Szybko odwróciłam wzrok. Byłam tak bardzo zaszokowana, że nawet nie wiedziałam, jak się bronić.
- Kiedy tylko ta suka znajdzie się pod nim i będzie wykrzykiwać jego imię, jej jebane usta zaczną sypać, wierz mi!
Kiedy tylko głos Jasona przestał rozbrzmiewać w pomieszczeniu, zapadła zupełna cisza. Jego klatka piersiowa szybko to unosiła się, to znów opadała.
Jego słowa sprawiły, że poczułam się łatwa, tania, bezwartościowa. Totalnie nieistotny człowiek.
Wiedziałam, że wszyscy na mnie patrzyli w oczekiwaniu na odpowiedź. Ja jednak nie byłam w stanie się odezwać. Jason z taką niebywałą łatwością złamał mi serce, rozkruszył je na miliardy drobinek, złamał całą mnie w ułamku sekundy. Nigdy nie pomyślałabym, że ma o mnie takie zdanie.
Ale nie mogłam zapomnieć, że był kryminalistą. Nie dbał o uczucia innych.
Bez słowa odwróciłam się i poszłam w kierunku przedpokoju.
- Christine? – wyszeptał Geronimo, patrząc na mnie z kuchni. Nie odpowiedziałam mu. Po prostu zdjęłam kurtkę z wieszaka i wyszłam. Nie chciałam zmarnować w tym domu ani sekundy dłużej. To, co zaczęło się jako miły dzień, musiało skończyć się strasznie.
Krzyżując ręce, zaczęłam iść w kierunku swojego domu, chcąc jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od tego miejsca.
Nie obchodziło mnie, czy będę musiała iść na piechotę całą drogę. Zastanawiałam się tylko, czy wiedziałam jak tam dotrzeć? Czy uda mi się dojść, nim przyjedzie Elliott?
Otarłam łzy, które zdążyły pojawić się na moich policzkach.
Zdążyłam przejść tylko kawałek, nim minął mnie samochód. Zatrzymał się około trzech metrów ode mnie. Wysiadł z niego niezwykle wkurwiony koleś. Jason.
Chciałam udawać, że go nie widzę i po prostu szłam dalej, ale on szedł w moją stronę.
- Co, do kurwy nędzy, wyrabiasz? Huh? – wrzasnął, kiedy już stanął tuż przede mną.
Chciałam go minąć, ale zagrodził mi drogę.
- Zostaw mnie w spokoju, Jason! – wyszeptałam rozpaczliwie, starając się go odepchnąć. Klasyczny błąd.
Złapał mnie za nadgarstek i popchnął mnie na samochód.
- Teraz słuchaj, Christine – warknął wprost do mojego ucha.
- Jeśli dowiem się, że powiedziałaś cokolwiek…
Nie mogłam w to uwierzyć. Próbował mnie zastraszyć!
- Jak możesz! – powiedziałam, ze wściekłością odpychając go od siebie. – Jak możesz tak do mnie mówić?! Myślałam, że mi ufasz! Myślałam, że znaczę dla ciebie cokolwiek!
I wtedy wszystko stało się dla mnie jasne. Jak mogłam być tak głupia! Oczywiście, nie bał się, że powiem cokolwiek Elliottowi.
Bał się, że mnie straci.
- Ale tobie naprawdę zależy… - wyszeptałam.
Jak mogłam być tak głupia. Oczywiście, że Jason czuł się wykorzystany. Każdy by się tak czuł na jego miejscu, niezależnie od tego, czy był kryminalistą, czy nie.
- To dla ciebie i tak nic nie znaczy – warknął chłodno. – To i tak kurwa nie ma najmniejszego znaczenia. Fakt jest taki, że nigdzie z nim nie idziesz.

♥♥♥

proszę, zapisujcie się w zakładce informowani; to od dziś jedyny sposób na bycie na bieżąco :)
przysięgam, że to ostatni raz, kiedy zmieniam zasady informowania. 
kiedy następny?


30 komentarzy:

  1. LOL CHCIAŁAM BYĆ PIERWSZA!!!!
    oisdjforejgoi jaki wspaniały lol!! ♥
    lalal od początku wiedziałam, że nie pójdzie na to głupie spotkanie!! lov Jason
    czekam na następny ♥
    @gooddreamtrip

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kiedy następny

    OdpowiedzUsuń
  3. awww Jason taki słodki ale idiota po co ją wyzywał ? skończyło się w takim momencie <<<<< chcę już następny

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój boże.To jest cudowne. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. omg genialny ćwicze nowy

    OdpowiedzUsuń
  6. najcudowniejsze opowiadanie na świecie ! *.*
    genialny rozdział i już nie mogę doczekać się kolejnego :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. To tłumaczenie jest tak perfekcyjne, że brak mi słów, które mogłyby opisać to jak czuje sie czytając :o Dziewczyno! To jestniesamowie i mam nadzieje, że kolejny będzie bardzo szybko :*:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski :) Już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nhfjbrjhvbfgHDFvgsbiufvbsfuvbfvhdbvf GENIALNE!!!!!!!!!!! Kocham to opwiadanie <3 Rozdział jak zwykle genialny. Uwielbiam Jasona ;) Czekam na kolejny xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. CUDOWNY!
    kiedy next? <333

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  12. CZEKAM NA NX ;D19 czerwca 2014 13:20

    AKSNGFFSALFNAFA
    OMG JAKI CUDOWNY
    JEZU
    CHCIAŁABYM ŻEBY SIĘ TERAZ POCAŁOWALI I WGL
    ASFJKSAFA IDEALNY!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jason zazdrosny<3<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaaa kocham to ..Jason zazdrosnik <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam to fanfiction! dodaj następny rodział jak najszybciej możesz <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaaw po prostu Cię kocham za to że tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  17. yeah.. naprawdę się cieszę, że to tłumaczysz i Ci się chcę :)
    do następnego

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo wciąga a momenty z "wkurwionym i aroganckim" Jason'em są najlepsze :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham twoje tłumaczenie<3
    Justin jest strasznym sukinsynem ale i tak słodko zachował się na końcu.
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  20. Jej ! Jason jest wkurwiający a zarazem słodki :D
    Cudowny rozdział i świetnie przetłumaczony x

    OdpowiedzUsuń