piątek, 13 czerwca 2014

12. A MUSIC BOX

Proszę, przeczytaj notkę pod rozdziałem.

CHRISTINE'S P.O.V 

Wzdychając, usiadłam na krześle w sali od matematyki. Zaczynanie poniedziałkowego poranka od matmy było zdecydowanie nie fair, i wcale nie miałam na myśli tego, że byłam słaba z tego przedmiotu. W sumie, byłam całkiem dobra.
- Hej Christine.
Odwróciłam głowę, żeby zobaczyć Elliotta. Szedł w moją stronę, a następnie usiadł obok.

- Hej – uśmiechnęłam się, przesuwając się, aby zrobić mu więcej miejsca. Siedzieliśmy na matmie w dwóch podwójnych połączonych ławkach; profesor Justé twierdził, że to ‘poprawi wyniki’ i będzie bardziej motywujące, jeśli będziemy siedzieć razem.
Mówiąc ‘czyjeś’, miał na myśli drużynę piłkarzy. Zawsze siadali na końcu klasy i nie robili nic, poza przeszkadzaniem. Raz zostałam zmuszona do zajęcia miejsce obok Kayne Williamsa… Chociaż w sumie to wcale nie byłam zmuszona – Kayne był typem chłopaka, w którym każda dziewczyna chociaż trochę się podkochuje.
Miał idealnie jasnobrązową skórę i ciemnobrązowe włosy; prawdziwy przystojniak.
Szkoda tylko, że zamienił się w zupełnego kretyna z powodu uwagi, którą poświęcała mu Isabelle…
- Woah, Kayne! Byłeś na siłowni? – rozległ się jej wysoki, piszczący głos, kiedy stanęła obok niego i zaczęła ściskać go za ramię.
Przewróciłam oczami. Zachowywała się jakby miała czternaście lat i nie miała w życiu innego celu, niż tylko na pięć minut zaistnieć w blasku fleszy, nieważne czy miałaby być to negatywna, czy pozytywna sława.
Moje rozważania przerwał Elliott.
- Jak ci minął weekend?
Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią. Wiedziałam, że nie mogłam powiedzieć mu o wszystkim, co się wydarzyło, a już szczególnie nie o Jasonie. Elliott nie zrozumiałby tego.
- Byłam w 69 Cuffs z Emmą i Coraline – odpowiedziałam, posyłając mu uśmiech.
To w sumie nawet nie było kłamstwo. Byłam tam z moimi dziewczynami. Elliott nie musiał poznać szczegółów o Gabrielu i Jasonie już teraz.
- Cisza! – krzyknął profesor Justé, wchodząc do klasy. – Muszę zejść do sekretariatu i pomóc tam z czymś, więc otwórzcie książki na stronie 46 i zacznijcie robić zadania! – powiedział radośnie, nim zniknął za drzwiami.
- Otwórzcie książki… Pfff, czy on serio myśli, że my to zrobimy? – zachichotała Isabelle do swojej świty, po czym zaczęły się śmiać wszystkie i co chwilę spoglądały w stronę Kayne z nadzieją, że zobaczy jak świetnie się bawiły.
- A co z tobą? – szepnęłam do Elliotta, wyciągając ołówek z piórnika.
- Grałem koncert, na pianinie – uśmiechnął się, przyglądając mi się uważnie.
- To takie fajne, że umiesz grać na pianinie! – odpowiedziałam z entuzjazmem. Raz grałam na tym instrumencie, miałam około dziesięciu lat, ale wybrałam taniec.
Wzruszył ramionami.
- Jestem pewien, że możesz zagrać na jego instrumencie jeśli zachcesz, Christine – rozległ się głos Matthew.
Otworzyłam szeroko oczy, a zawstydzony Elliott szybko spuścił głowę.
Odwróciłam się w stronę Matthew i posłałam mu spojrzenie mówiące ‘boże-jesteś-taki-dziecinny’.
- Elliott, jak zrobić pierwsze zadanie? – wymamrotałam zdenerwowana, że Matthew przeszkodził nam w rozmowie.
- Musisz policzyć i sprawdzić, czy to liczba ujemna. Jeśli tak, nie możesz tego rozwiązać – odpowiedział, puszczając mi oczko.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się z wdzięcznością,  po czym zabrałam się za liczenie.
- Um, Christine… Jest coś, o co chciałem zapytać – wyjąkał Elliott, nie odrywając wzroku od książki.
- Tak? – zapytałam. Byłam serio ciekawa!
- Zastanawiałem się czy… Czy, no ale jeśli nie zechcesz to ok, no więc czy… co robisz w so…
Ale jego wypowiedź przerwał profesor, który wpadł zdyszany do klasy i poprosił o ciszę.
- Pamiętaj co chciałeś powiedzieć – szepnęłam do Elliotta, a on pokiwał głową w odpowiedzi.

Po dwóch godzinach matematyki, w końcu zadzwonił dzwonek. Spakowałam książki i wyszliśmy z klasy.
Szliśmy korytarzem do naszych szafek, kiedy ciekawość wzięła górę i nie mogłam już czekać ani chwili dłużej.
- No więc, o co chciałeś mnie zapytać?
- O, tak… to było… Emmmm… - zaczął, po czym odchrząknął.
- Chciałabyś gdzieś ze mną pójść... w sobotę?


PO POŁUDNIU 


- Żartujesz! – chichotała Emma, kiedy wyszłyśmy z szatni po zajęciach baletu.
- Przestań, był taki słodki! – zaśmiałam się.
- Chcę znać każdy szczegół! Jak cię zapytał? – zapytała Emma, a jej oczy niemalże lśniły z podniecenia.
- Więc słuchaj uważnie – zaśmiałam się, wracając wspomnieniami do wcześniejszych wydarzeń.

FLASHBACK


- Chciałabyś gdzieś ze mną pójść… w sobotę? – czułam jego zdenerwowanie, ponieważ nerwowo przebierał nogami. Uroczo!
- Oczywiście! – odpowiedziałam radośnie.
- Naprawdę?! To znaczy, świetnie! W takim razie przyjadę po ciebie w sobotę – uśmiechnął się nieśmiało.
- Okej – zachichotałam, spoglądając na swoje książki, które trzymałam w ramionach. 
- Do zobaczenia później – powiedział, po czym uśmiechnął się i ruszył w stronę schodów. 
- Do zobaczenia – szepnęłam, chociaż nie mógł mnie usłyszeć. 

- Och, to aż za słodkie! – Emma uśmiechała się jak nienormalna.
Odwzajemniłam jej uśmiech.
- Ale jest małą niezdarą – westchnęła, spoglądając na mnie.
- Co masz na myśli?
Chociaż doskonale wiedziałam, o co jej chodziło.
Elliott nie był ani najbardziej popularnym, ani najlepiej wyglądającym uczniem.
- Jest po prostu… Elliottem. Od zawsze wiedziałam, że cię lubi – powiedziała lekko, nim zaczęła mówić bardziej poważnym tonem. – Ale też zawsze wiedziałam, że jest trochę za nudny dla ciebie.
Wiedziałam, że powiedziała to nie dlatego, że nie lubiła Elliotta, czy była zazdrosna.
- Ale jeśli jest uroczy, to tylko to się liczy – dokończyła, spoglądając na mnie.
Pokiwałam głową.
- Dam mu szansę – powiedziałam powoli, kiedy wychodziłyśmy na zimne powietrze.
Wzięłam głęboki wdech, pozwalając powietrzu wypełnić płuca.
- Christine? – głos Emmy był wyższy niż zwykle.
- Coś nie tak? – odpowiedziałam zmartwiona.
- Nie, nie, nie! Ale wiesz, ostatnim razem, kiedy chłopak odwiózł cię do domu…
Poczułam ciężar w żołądku. Dowie się prędzej czy później…
Chociaż Emma była u mnie w sobotę sprawdzić jak się czuję, to jednak nie pytała o Jasona.
- Kim on był? – zakończyła, zniżając głos do prawie szeptu.
Zastanawiałam się przez chwilę. Powinnam jej powiedzieć wszystko, czy skłamać? Nie, nie mogłam kłamać, szczególnie jej.
- Jeden z przyjaciół Gabriela – westchnęłam, schodząc po schodach.
- Wiem, kim on był – powiedziała ostro.
- To po co pytasz? – odpowiedziałam zirytowana.
- Christine! To był Jason McCann! – wysyczała, zniżając głos gdy wypowiadała jego imię.
- Tak, no i?
- Mówiłam, żebyś trzymała się od niego z daleka! – głos Emmy zaczynał się łamać.
- Emmo, nie jesteś moją matką. Dam sobie radę sama, dziękuję – warknęłam.
Wyglądała na zranioną; ale nie miała żadnych podstaw, żeby tak się czuć. To właśnie ona w tym momencie mnie krzywdziła.
- Czemu nie powiedziałaś, że się przyjaźnicie?
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. O co jej chodziło?
- Bo myślałam, że się wściekniesz i zaczniesz mi opowiadać jak bardzo jest popieprzony – westchnęłam, patrząc w dal.
- Nie zrobiłabym te… - urwała. Wiedziała, że skłamałaby mówiąc, że nie powiedziałaby nic złego o Jasonie. – To dlatego, że się martwię z kim jesteś. Nie chcę cię stracić – powiedziała, spuszczając wzrok.
Objęłam ją ramieniem.
- Nie martw się, zostanę – uśmiechnęłam się do Emmy.
- Ale musisz mi obiecać, że nie wpakujesz się w żadne gówno! Nie zasługujesz na to – powiedziała. Chichocząc, przewróciłam oczami.
- Obiecuję.
- I obiecaj, że nie będziesz mieć więcej przede mną sekretów! – wykrzyknęła, krzyżując ramiona.
- Przepraszam, od teraz będę mówić ci wszystko – uśmiechnęłam się do niej przepraszająco.
Schodziłyśmy po schodach, kiedy nagle poczułam chęć wyjaśnienia pewnej kwestii.
- Ale Jasona i mnie nic nie łączy, jeśli o tym myślałaś – zaśmiałam się, wyobrażając sobie myśli, które musiały pojawić się w głowie Emmy na temat Jasona zmuszającego mnie do zadowolenia go.
Ale Emma nie zaśmiała się.
- Chłopak biegnie do ciebie bo widzi, że czujesz się źle, a potem odwozi cię do domu? – powiedziała, unosząc brew.
Kurwa. Wiedziałam co miała na myśli.
- Do zobaczenia jutro – westchnęłam, odwracając się od niej.
- Hej hej hej! – zaprotestowała Emma, łapiąc mnie za rękę. – Stajesz się zbyt dumna na uściskanie swojej najlepszej przyjaciółki?
- Nie martw się, Emmo. I will never be roooooooooyal! – zaśpiewałam, powodując napad śmiechu u Emmy.
Chwilę później Gabriel zatrzymał swój motocykl niedaleko miejsca, w którym stałyśmy.
- Dokąd idziesz? – zapytała Emma, nie kryjąc ciekawości.
Posłałam jej spojrzenie pod tytułem ‘mówisz serio?’.
- Idziemy do mnie i będziemy się pieprzyć – odpowiedziałam z przekąsem, schodząc do Gabriela.
Emma zaśmiała się i pokazała mi język.
- Do zobaczenia – pomachała, nim poszła w stronę swojego domu.
Uśmiechnęłam się, nim usiadłam za chłopakiem.
Wzięłam głęboki wdech. Nie wiedziałam, czy chciałam zobaczyć Jasona. 

Piętnaście minut później, jak zwykle, zatrzymaliśmy się pod jego domem.
Wzdychając, zeskoczyłam z motocykla i zaczęłam wchodzić po schodkach wiodących do wejścia do domu.
Ale nie słyszałam, żeby Gabriel szedł za mną.
- Idziesz? – zapytałam zniecierpliwiona, pocierając dłońmi o ramiona, żeby chociaż trochę się ogrzać.
- Nie masz nic przeciwko, że tu jesteś? – jego pytanie mnie zaskoczyło.
- Co masz na myśli? – wymamrotałam.
Gabriel przygryzł dolną wargę i spojrzał na dom.
- Czujesz się tu komfortowo?
Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią. Mogłam zakończyć wszystko tu i teraz. Poprosić go, żeby odwiózł mnie do domu, i przerwać pomaganie mu z nauką. Nigdy bym tu nie wróciła, nigdy więcej nie zobaczyłabym Jasona…
Potrząsnęłam głową.
- Jest dobrze – uśmiechnęłam się, dziękując mu za jego troskę.
Westchnął i pokiwał głową.
Kiedy już weszliśmy do domu, ktoś wychylił głowę z drzwi kuchennych.
Geronimo.
- Witaj, panienko Christine – uśmiechnął się do mnie radośnie, nim znów schował się w kuchni.
Geronimo był bardzo miły. Słodki i uprzejmy. Naprawdę miał coś wspólnego z tymi przestępcami tutaj? Ciężko było w to uwierzyć, patrząc na niego. Pyzaty chłopak z loczkami serio zarabiał na życie, krzywdząc innych?
Ta myśl ukuła mnie w serce. Co on tu robił, do cholery, w domu pełnym morderców?! Uspokój się, Christine. Nie martw się. Może… Może… Zaczęłam szukać sposobu, żeby się uspokoić, ale nic nie przychodziło mi do głowy. A może przytulenie przez Jasona? 
Zaczęłam rozważać myśl, że to media kreowały kryminalistów na gorszych, niż byli w rzeczywistości, ale wiedziałam, że bycie tu nie było do końca bezpieczne. Jednocześnie miałam pewność, że nic mi się nie stanie, jeśli będę z nimi.
- Co robisz? – zapytałam, wchodząc do kuchni. Słodki zapach ciasta zaparł mi dech w piersi.
- To trochę krępujące… Reszta mówi, że zabawne – burknął Geronimo, chowając za siebie rękawicę kuchenną.
- Są szczęściarzami mając kogoś, kto piecze im ciasta! – wykrzyknęłam, chcąc go wesprzeć.
Uśmiechnął się w odpowiedzi.
Gabriel stanął za mną.
- Ty… pieczesz? – zapytał zaskoczony, spoglądając to na piekarnik, to na Geronimo.
Geronimo wzruszył ramionami.
- Jeśli ten gówniany piekarnik pozwoli mi na upieczenie jakiegokolwiek ciasta, to tak – wymamrotał.
- Lata minęły, nim ostatni raz piekłeś, hm? –zachichotał Gabriel.
- Dziękuję, Gabriel, idź sobie, jestem zajęty! – wysyczał Geronimo.
Posłałam mu ostatni uśmiech, nim poszłam za Gabrielem schodami w górę.
- Nie wierzę, że znów zabrał się za ciasta… - mruczał do siebie, potrząsając głową.
Zachichotałam, po czym weszłam do jego pokoju.

Usiedliśmy na jego łóżku, po czym zaczęłam badać zadanie domowe, które zrobił.
- Naprawdę się poprawiłeś, Gabriel. Wszystko jest prawie dobrze.
BAAAAAAAAAAAAAAANG
 Moje zdanie przerwał hałas, dochodzący ze schodów. Podskoczyłam ze strachu i zrzuciłam książkę na ziemię. Gabriel zaczął się ze mnie śmiać.
- Myślę, że tak właśnie przebiega kłótnia Geronimo z piekarnikiem – wybuchnął śmiechem, podając mi upuszczoną chwilę wcześniej książkę.
- A nie myślisz, że powinniśmy zejść na dół i sprawdzić, czy wszystko ok? – zachichotałam, unosząc brwi.
- Niiiie, zamiast tego pójdę do kuchni i sprawdzę, czy ciasto przetrwało – powiedział, puszczając mi oczko.
Wstał z łóżka i wyszedł na korytarz. Zostawił otwarte drzwi.
Z miejsca, w którym siedziałam, widziałam pokój Jasona. Jego drzwi też były otwarte. Musiał tam być.
Może powinnam pójść i podziękować za odwiezienie mnie do domu?
Wstałam po cichu z łóżka i podreptałam w stronę drzwi. Sprawdziłam korytarz. Pusto.
Powolnym krokiem szłam do jego pokoju. Wzięłam głęboki wdech, nim zapukałam. Głupia odpowiedzialność, ale wolałam nie narażać mu się nagłym wejściem.
Żadnej odpowiedzi. Zapukałam znów, i znów nic.
Zastanawiałam się tylko ułamek sekundy, nim weszłam do pokoju.
- Dziękuję za… - nie było go.
Wkurzona rozejrzałam się po pomieszczeniu. Kurwa, nie było go!
Westchnęłam i już chciałam wyjść, kiedy coś przykuło mój wzrok.
Małe, biało – złote pudełeczko na biżuterię stało na komodzie. Wiedziałam, że to złe, żeby grzebać komuś w prywatnych rzeczach, ale ciekawość wzięła górę. Najgorsze przeprosiny świata, tak przy okazji.
Wyjrzałam ostatni raz na korytarz, nim zamknęłam drzwi.
Podeszłam do pudełka i powoli je otworzyłam. Wydało z siebie słabe skrzypnięcie, które zmusiło mnie do gwałtownego zatrzaśnięcia.
* WŁĄCZ MUZYKĘ *
Rozejrzałam się znów, po czym ponownie je otworzyłam.
Mała, biała balerina w białej, skrzącej sukience kręciła się w środku, a wokół grała muzyka.
Opadłam na łóżko, jak zahipnotyzowana wpatrując się w balerinę.
W szkatułce była też mała szufladka. Ostrożnie przytknęłam palec do uchwytu otwierającego szufladkę, nim drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły.
Stał tu. Jeden, jedyny Jason McCann.
Podskoczyłam ze strachu; Jason również wyglądał, jakby był w szoku.
- Przepraszam, ja… - zająknęłam się, patrząc ze strachem na chłopaka.
Jego włosy odstawały jak u pawia po wstrząsie elektrycznym, i miał na sobie parę czarnych, luźnych spodni i czarną bluzę z kapturem.
- Co robisz? – wyszeptał, patrząc na szkatułkę. Zaczęłam się cofać, aż wpadłam plecami na okno.
Jego wzrok napotkał mój. Cała jego twarz sprawiła momentalnie wrażenie wyluzowanej, kiedy jego orzechowe oczy wpatrywały się w moje. Opuścił ramiona, po czym jego wzrok przeniósł się na podłogę.
Westchnął, wchodząc do pokoju i zamykając drzwi. Kurwa.
Wciąż patrzył na podłogę, kiedy siadał na brzegu łóżka.
Śledziłam każdy jego ruch. Przestraszył mnie trochę, kiedy w końcu otworzył usta, chcąc coś powiedzieć.
- Chodź tu – powiedział niskim głosem.
Nie wiedziałam czy to zrobić, czy nie, czy jednak wołać Gabriela. Nie, ten pomysł był zbyt dziecinny. Nie miałam się czego bać. A może jednak…? Cholera, przecież już kilka razy byłam sam na sam z Jasonem. Dam radę, zawsze dawałam.
Powolnym, nerwowym krokiem zbliżyłam się do niego.
Miałam tylko nadzieję, że nie widział, jak bardzo się trzęsłam.
Stanęłam między jego nogami, kładąc dłonie na jego ramionach.
Jego ręce chwyciły mnie za biodra, po czym przysunął mnie bliżej siebie.
Z westchnieniem, uniósł głowę i oparł ją o mój brzuch.
Wiedziałam czego chciał. Chciał się przytulić.
Uśmiechając się, głaskałam go jedną ręką po karku, a drugą ręką bawiłam się jego włosami. Westchnął z satysfakcją. Czułam, że mu się podoba. Miałam też poczucie winy, że zaledwie chwilę wcześniej miałam go za kogoś skłonnego do skrzywdzenia mnie. Po prostu chciał odrobiny troski… Spojrzałam na niego, i, ku mojemu zaskoczeniu, on już na mnie patrzył.
Odchylił głowę i otworzył ramiona. Uśmiechnęłam się do niego, nim wsunęłam się w jego uścisk.
Och, jak mi tego brakowało. To wydawało się być takie… właściwe. Nic innego nie miało znaczenia.
Nadeszła moja kolej na czucie się kochaną.


Jason's P.O.V


 Kiedy skończyła bawić się moimi włosami, wziąłem ją w ramiona. Boże, tęskniłem za tym.
Wszystko inne jakby zniknęło z mojej głowy. Pozwalała mi się rozluźnić.
Oparła głowę o moje ramię i westchnęła głęboko.
Wzmocniłem uścisk, przyciągając ją bliżej siebie. W końcu miałem pewność, że była bezpieczna. W moich ramionach nikt nie mógł jej skrzywdzić.
Świadomość, że wszystko u niej było dobrze uspokajała mnie. Jasonie McCann, przestań być taką wrażliwą cipą! Och, pieprzyć to. Oczywiście, że się o nią martwiłem! Ha, kto by pomyślał? Jason McCann martwi się o kogoś, kto nie jest nim samym.
Głaskałem ją po plecach, i nie mogłem się powstrzymać przed przejechaniem po jej dupie. Sapnęła z zaskoczenia, ale nie ruszyła się. Już żałowałem, że to zrobiłem. Nie chciałem robić niczego, co by jej się nie spodobało. Jednak nie mogłem jej tego powiedzieć.
Wróciłem wspomnieniami do wszystkich sytuacji, kiedy mogłem dotykać jej tyłka bez jej pozwolenia.
Przygryzłem dolną wargę. Miałem tylko nadzieję, że żaden inny chłopak nie spróbuje dotknąć Christine w ten sposób. Zabiję każdego skurwysyna.
Wyraziłem swoją frustrację ciężkim westchnieniem, które skłoniło Christine do reakcji.
- Wszystko ok? – zapytała cicho, głaszcząc mój policzek.
Spojrzałem na nią uważnie. Ta dziewczyna była gotowa wziąć na barki wszystkie moje problemy i rozwiązać je, zupełnie jakby to były jej troski. Ja jednak nie mogłem jej tego zrobić. Zamiast tego, potrząsnąłem głową.
- Po prostu trochę stresu, wiesz – wymamrotałem, dając jej buziaka w policzek.
Czułem, jakby nogi mi osłabły w momencie, gdy moje usta zetknęły się z jej skórą. To normalna reakcja? Nigdy nie starałem się być… zakochanym.
Byłem zakochany? Może. Tylko, jeśli Christine odwzajemniała moje uczucia. W przeciwnym razie nie czułem nic. Nie było żadnego powodu, żeby ją kochać, jeśli nie czuła tego samego w moim kierunku. Tylko dziewczyny lubiły zakochiwać się bez wzajemności i płakać z tego powodu, siedząc przed telewizorem i wcinając litry lodów z przyjaciółkami u boku.
- Jak ci minął dzień? – nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek powiedział coś brzmiącego równie tandetnie. To było tak debilne, że byłem stuprocentowo pewny, że teraz Christine sobie pójdzie. Jednak nie zrobiła tego, tylko coś zupełnie przeciwnego.
Zaśmiała się. Zaśmiała!
- Całkiem ok – po czym westchnęła, patrząc mi prosto w oczy.
- Chodzę na zajęcia z baletu, wiesz? I niedługo będzie świąteczny występ, a ja mam nadzieję dostać w nim główną rolę – powiedziała, uśmiechając się z dumą.
Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Wpuszczała mnie do swojego świata! Posłałem jej głupkowaty uśmiech.
- Najpiękniejsza dziewczyna dostanie tę rolę, nie mam co do tego żadnych wątpliwości – powiedziałem, głaszcząc ją po policzku. Zaśmiała się speszona i spuściła wzrok.
- Ale jestem też pewny, że znajdzie się rola dla ciebie – wybuchnąłem śmiechem, po czym Christine klepnęła mnie ostrzegawczo w ramię. Spojrzała na mnie ze złością, ale złość szybko ustąpiła miejsca szerokiemu uśmiechowi.
- Ha, ha. Bardzo zabawne – wysyczała, unosząc brwi.
- Żartowałem, przecież wiesz – parsknąłem, kładąc dłonie na jej udach.
- To nie było zabawne – powiedziała z goryczą, jednak uśmiech wciąż pałętał się w okolicach jej ust. - Chłopcy muszą mówić swoim dziewczynom, że są piękne i takie tam – powiedziała z uporem, kiwając głową, jakby zgadzała się z samą sobą.
Uśmiechnąłem się do niej.
Chciałem powiedzieć jej, że jest najpiękniejsza. Naprawdę chciałem… Ale nie mogłem. Komplementy nie były moją mocną stroną, nawet jeśli Christine zasługiwała na nie cały czas.
- A skoro mowa o balerinach… To twoja pozytywka? – zapytała, kładąc dłonie na moich dłoniach.
Westchnąłem. Powinienem jej powiedzieć już teraz?
- Należała do mojej matki – wymamrotałem, głaszcząc wewnętrzną stronę jej ud. Sapnęła cicho, a ja szybko spojrzałem na nią. Patrzyłem chcąc się dowiedzieć, czy to nie było dla niej za wiele.
Ale ona spoglądała mi prosto w oczy i widziałem, że wszystko było okej.
Już otwierałem usta, żeby powiedzieć jej coś więcej, szczegół, którego nie mogłem jej zdradzić, kiedy byliśmy w samochodzie, kiedy ktoś nam przerwał.
- Christine! Czy ten zboczeniec znów cię złapał? – Gabriel warknął ironicznie, stojąc pod drzwiami.
Christine zachichotała, co z kolei wywołało uśmiech na moich ustach. Jej śmiech był taki radosny…
Wstała z moich kolan i ruszyła w stronę drzwi. Puściła mi oczko, nim wyszła. Wzdychając ciężko, opadłem na łóżko. Kurwa.
Zakochiwałem się w niej. 



♥♥♥

w zasadzie nie wiem co napisać o tym rozdziale, poza tym, że do tej pory jest moim ulubionym :) następny z kolei jest c u d o w n y, bo jest tak pełen akcji, że nfeowkasdjenk *.*

jeśli zaś chodzi o samo tłumaczenie mojego autorstwa to nie mam pojęcia, czy dalej będę to ciągnąć. nie wiem czy widzicie (a mam nadzieję, że tak), ale daję z siebie bardzo dużo, żeby nie tylko to przetłumaczyć na polski, ale też żeby w naszym języku treść miała sens. niestety, autorka ma trochę inne zdanie i ma zamiar pozwalać wszystkim, którzy ją zapytają, na każdy język, włączając w to te, na które precious jest już tłumaczone. i tu zadaję sobie pytanie, po co ja mam to robić, skoro i tak nie będzie to w żaden sposób docenione? szlag mnie trafia, i tyle. 
co myślicie? proszę, dajcie znać.

32 komentarze:

  1. Musisz dalej to tłumaczyć , bo inaczej moje życie straci sens

    OdpowiedzUsuń
  2. ILoveAustralia13 czerwca 2014 23:50

    Rozdział cudowny. Taki niebanalnie słodki. Oczywiście, że doceniamy twoje starania, więc proszę nie porzucaj tłumaczenia tego opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o MÓJ BOŻE ldnjdkznjflgmv i dziekuję że to tlumaczysz a autorka się nie martw. wiem jak ciężko się tłumaczy bo sama to robię tym bardziej że nie znam za bardzo angielskiego i robię to siedząc z 8268304 ilością słowników więc jest to bardzo wyczerpujące. ale nie publikuje swojego tłumaczenia bo robię to dla siebie żeby jakoś pomoc sobie w nauce angielskiego. dlatego naprawdę cię podziwiam bo wiem że tłumaczenie nie jest wcale takie łatwe jak niektórzy myślą. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jaki piękny rozdział *o*
    tak bardzo kochany moment z Jasonem i Christine ♥

    masz tłumaczyć dalej!
    nawet jeśli ktoś by chciał tłumaczyć na polski precious, to by wiedział że nie ma sensu, skoro ktoś już tłumaczy. to by była dla TEJ OSOBY strata czasu i tyle (:
    TŁUMACZ DALEJ BO OSZALEJĘ!
    czekam na następny :)
    @gooddreamtrip

    OdpowiedzUsuń
  5. ty musisz to tłumaczyć, to jest tak zajebiste opowiadanie, że nie wiem XD

    OdpowiedzUsuń
  6. kurde.. przeczytałam ten rozdział no iii nie możesz zrezygnować no : (

    OdpowiedzUsuń
  7. doceniamy to co dla nas robisz, zawsze bedziemy nie pozostawiaj tego prosze kc <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest swietne! I masz tlumaczyc dalej! Dla nas kicia *-*

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest genialne a ty naprawdę dobrze tłumaczysz kochanie x

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale Jason jest słodki *__* Christine pozwoliła mu na więcej ;) Błagam nie kończ tego tłumaczenia, proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Proszę! tłumacz dalej masz do tego talent, po prostu uwielbiam to czytać!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę tłumacz dalej, opowiadanie jest świetne lecz niestety nie każdy umie je sobie przetłumaczyć z oryginalnego języka więc myślę, że masa osób ci dziękuje za tłumaczenie. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudownie tlumaczysz skarbie, oby tak dalej, kocham to opowiadanie xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudoowne!
    Tak bardzo nie mogę się doczekać nn, że idè czytać orginał.

    OdpowiedzUsuń
  16. Proszę! Musisz to tłumaczyć! To jest naprawdę genialne, a zważając na fakt, że dodajesz często rozdziały, jestem skłonna Cię błagać o to byś tłumaczyła to dalej! Przecież się bardzo starasz i zrobiłaś już bardzo dużo na tym blogu, dlatego mam nadzieję, że będziesz to tłumaczyć! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oni są tacy słodcy <3 Te tłumaczenie jest boskie i ty jesteś boska, że chcesz je tłumaczyć i proszę cię nie porzucaj tłumaczenia. Wierzę w ciebie!

    Claudia xoxo

    OdpowiedzUsuń
  18. Musisz to dalej tłumaczyć.....Kocham to!

    OdpowiedzUsuń
  19. ANFJKSAFBJKSAFBKSA OMG
    SŁODKI
    KOCHANY
    ZAJEBISTY
    IDEALNY
    ŚWIETNY..
    KOCHAM TO!
    CZEKAM NA NX ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Tłumacz dalej błagam :) .... Nie zostawiaj nas ;(

    OdpowiedzUsuń
  21. JHKJSBJCBJZBCJABJCCJSJCBKJDBJK
    KOCHAM TEN ROZDZIAŁ <3
    JASON... AWWWWW <3
    KOCHAM TO FF!
    CZEKAM NA NN!!
    ONI SĄ TACY SŁODCY...
    CUDOWNE ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. To jest super proszę tłumacz dalej i czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  23. koooooooocham tooooo <3 <3 prosze nieeeeee zostawiaj tego ff :(

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział ROMANTIC!♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Tłumacz dalej.Super to robisz.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Tłumacz dalej.Super to robisz.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Proszę cię tlumacz dalej ...to opowiadanie jest świetne.:((( kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Tlumacz dalej plis :)))

    OdpowiedzUsuń